Tatuś mi tak powiedział, a tatuś wie najlepiej.
— Powiedział ci tak dlatego, że inaczej byś nie zrozumiała. Do mnie by się tak nie wyraził. Mahdi jest gorszy niż całe stado krokodyli. Rozumiesz? Dobre mi powiedzenie: „niegrzeczny”, tak się mówi do niemowląt.
Lecz ujrzawszy zachmurzoną twarz dziewczynki umilkł, a potem rzekł:
— Nel! wiesz, że nie chciałem ci zrobić przykrości; przyjdzie czas, że i ty będziesz miała czternasty rok. Obiecuję ci to na pewno.
— Aha! — odpowiedziała z zatroskanym wejrzeniem — a jeżeli Mahdi wpadnie przedtem do Port-Saidu i mnie zje?
— Mahdi nie jest ludożercą, więc ludzi nie zjada, tylko ich morduje. Do Port-Saidu też nie wpadnie, a gdyby nawet wpadł i chciał cię zabić, pierwej miałby ze mną do czynienia.
Oświadczenie to oraz świst, z jakim Staś wciągnął nosem powietrze, nie zapowiadający nic dobrego dla Mahdiego, uspokoiły znacznie Nel co do własnej osoby.
— Wiem — odrzekła. — Ty byś mnie nie dał. Ale dlaczego nie puszczają Fatmy z Port-Saidu?
— Bo Fatma jest cioteczną siostrą Mahdiego. Mąż jej, Smain, oświadczył rządowi egipskiemu w Kairze, że pojedzie do Sudanu, gdzie przebywa Mahdi, i wyrobi wolność dla wszystkich Europejczyków, którzy wpadli w jego ręce.
— To Smain jest dobry?
— Czekaj. Twój i mój tatuś, którzy znali doskonale Smaina, nie mieli wcale do niego zaufania i ostrzegali Nubara Paszę, by mu nie ufał. Ale rząd zgodził się wysłać Smaina i Smain bawi od pół roku u Mahdiego. Jeńcy jednak nie tylko nie wrócili, ale przyszła z Chartu